Dwa eksportowe towary Tunezji to harissa i hammam. Gotową pyszną harissę, pastę z ostrej papryki, można dostać w Polsce w sklepach z arabskimi specjałami albo przyrządzić ją samemu z zakupionej sproszkowanej przyprawy. Przepisów w internecie bez liku.
Aczkolwiek zorganizowanie hammamu w domowym spa jest znacznie trudniejsze. A to właśnie hammam - kamienna łaźnia parowa - jest według przewodników turystycznych narodowym skarbem Tunezji. Dla mieszkańców Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej hammam to miejsce relaksu i spotkań towarzyskich. Miejsce, gdzie nie tylko pielęgnuje się duszę, ale uspokaja ducha. To pomieszczenia pełne gorącej pary , arabskich aromatów i naturalnych kosmetyków.
Czy w wizyta w miejskim hammamie jest nieodłączą częścią stylu życia i codzienną praktyką? Dobrych kilka dekad wcześniej do hammamu kobiety chodziły przynajmniej raz w tygodniu. Obowiązkowo zaraz po miesiączce, aby oczyścić się zgodnie ze wskazaniami islamu. Poza tym, żeby się spotkać z przyjaciółkami czy ze znajomym, i aby po prostu w spokoju odpocząć. To było wtedy jedyne miejsce, gdzie kobiety miały chwile tylko dla siebie. Obecnie kobiety przeważnie nie mają czasu. Oprócz zajmowania się domem i dziećmi, często też pracują zawodowo, więc rzadko mogą indywidualne pozwolić sobie na przyjemności. Dbanie/odwiedzanie hammamu w trosce o siebie i urodę, jest teraz często na końcu listy zabieganych kobiet. Poza tym dziś każdy ma łazienkę w domu, dlatego łaźnie miejskie powoli zanikają. Wiele hammamów już zamknięto. Co bogatsze Tunezyjki wykonują zabiegi w prywatnych gabinetach kosmetycznych.
Publiczne łaźnie znajdują się zazwyczaj blisko meczetów (przed modlitwą zawsze trzeba się poddać tradycyjnej abolucji i oczyścić ciało). Kobiety mają tam wstęp tylko przez kilka godzin w ciągu dnia, ale trudno tam dostać się kobietom- turystkom, bo zazwyczaj na wyznaczone pory trzeba "zapolować".
Hammamy nie cieszą się już taką estymą jak kiedyś, gdyż tradycja bardzo higienicznych łaźni znika. Ale brak schludności czy tłok nie powinny jednak nikogo odstraszyć od choćby jednej wizyty dla owego niepowtarzalnego przeżycia, o jakie trudno w hotelowym spa deluxe.
Opłata za wejście jest symboliczna. To około 2 $. Wskazane są także napiwki dla masażysty (prócz normalnej opłaty za masaż jeśli go się zamawia) i odźwiernego. Wewnątrz należy również zapłacić za akcesoria (można przynieść je z domu tak jak to robi miejscowa ludność).
Do przeprowadzenia rytuałów kąpielowych potrzebne są: wiaderko na wodę, miska do polewania ciała, mydło, ręcznik, rękawica do peelingu (kessa).
Co jest najważniejsze - należy najlepiej zabrać ze sobą przyjaciółkę, z którą można nadrobić zaległości towarzyskie, a która przy okazji wyszoruje plecy.
Inaczej bywa hotelu za odpowiednio wysoką cenę. Tutaj warunki higieniczne są na najwyższym poziomie, a obsługa i akcesoria są zapewnione.
Jak wygląda przebieg hammamowych rytuałów?
Najpierw rozgrzewane jest ciało. Trwa to około 20 minut w parowej komnacie na kamiennych ławach.
Potem obsługujący/a hammam w kolejnym pomieszczeniu, trze na mokro skórę szorstką rękawicą (tradycyjnie pianą z czarnego mydła z oliwek savon noir). Zabieg odbywa się nago albo w spodniej bieliźnie.
Mimo, iż na ulicy kobiety noszą chusty i ubrania szczelnie zakrywające ciało, a niektóre nawet burki, obyczaje w hammamach są dość swobodne. Obowiązuje oczywiście podział ze względu na płeć, jednakże w hotelowej łaźni personel może być obojga płci (przynajmniej dla turystów). Obowiązkowo należy zdjąć górę od kostiumu kąpielowego.
Wykonuje się maskę z glinki bogatej w minerały (rhassoul/ghassoul lub tfal), a ciało zawijane jest w folię. Kwadrans w cieple ze szczypiącą brązową mazią może dopomóc rozwiązać problemy skórne. Glinka zmniejsza pory, odnawia naskórek i wygładza całe ciało. Tak kosmetycznie podchodzą do zagadnienia pielęgnacji ciała Tunezyjki. Takie rytuały ukształtowały się z pokolenia na pokolenie.
Minusem hotelowych hammamów jest to, że są nieduże - w przeciwieństwie do zabytkowych łaźni miejskich budowanych wieki temu na wzór greckich i rzymskich term. Samo obejrzenie ich jest niesamowitym wrażeniem, które pozostaje na całe życie.
Publiczne łaźnie tunezyjskie słyną z funkcjonalności. Są tam szatnie, osobne baseny z zimną i gorącą wodą, łaźnie parowe, sale, gdzie klienci poddawani są zabiegom, a również takie, gdzie saunujący golą się lub myją włosy.
Na koniec po wszelkich kąpielach i zabiegach trafia się do miejsc odpoczynku, gdzie nasz organizm nawadnia się. Podaje się tam wodę lub wodę owocową.
Nie trzeba się martwić, że zwyczaj chodzenia do hammamu zaginie. Każda Tunezyjka do łaźni pójść musi przynajmniej raz w życiu. A jest nią panna młoda przed ślubem. To odwieczna tunezyjska tradycja.
Przyszłe żony udają się tam wraz kuzynkami i przyjaciółkami przed huczną w Tunezji ceremonią zaślubin. Spędzają tam kilka godzin na pielęgnacyjnych rytuałach.
Prócz peelingu i masek z glinki przeważają zabiegi depilacji (Arabki mają gęste owłosienie, także na twarzy) i malowanie ciała henną (uważa się, że poza funkcją ozdobną henna leczy egzemy).
W dawnych czasach tradycyjnie do depilacji samodzielnie przygotowywano syrop z cukru, cytryny i wody. Był to zabieg bolesny, po którym jednak skóra stawała się miękka i gładka. Dla ukojenia skóry po depilacji używano barouku. Stanowi go biały proszek z palonego wapna zmieszany z wodą różaną.
Maskę barouk można odnaleźć pod pozycją okład na ciało. Tak jest rekomendowany w spa i służy on oczyszczaniu skóry.
Na lokalnych targowiskach sprzedawcy reklamują turystom olejek arganowy. Nie on jest tym, z czego tradycyjnie korzystają Tunezyjki. Powstający z drzewa arganowego marokański olej robi furorę w Europie, a zachodnie firmy wykorzystują go w produktach do ciała i włosów. Tradycyjnie Tunezyjki stosują olej z oliwek. Wcale nie jest gorszy we właściwościach od arganowego.
W medynach (starych częściach miast) na straganach z kosmetykami królują pachnące, ręcznie robione mydła roślinne (ich różnorodność i zastosowanie przyprawia o zawrót głowy) mieszanki olejków zwalczających trądzik, łupież, ekstrakty perfum, olejki eteryczne i zapachy w postaci stałej ( kostce). Pachnie piżmem, irysem czy drzewem sandałowym. Tunezyjczycy lubią też zapachy cytrusów (wodą pomarańczową zrasza się ręce gości wychodzących z dobrych restauracji) czy kwiatów ( cudowną wodę różaną dodaje się do deseru z granatów i maseczek). Jednak sztandarowym zapachem jest woń kwiatu jaśminu.
Obecnie zdarza sie, że urodę pielęgnujemy markowymi, głównie zagranicznymi kosmetykami. W Tunezji, która pod protektoratem Francji była przez 75 lat, silne wpływy francuskie wciąż panują w języku, kulturze i w handlu, co przekłada się naturalnie na przemysł kosmetyczny. Francuskie firmy mają tam często zakłady produkcyjne oraz pozyskują surowce dla bazy swoich najlepszych kosmetyków. W ośrodkach spa czy thalasso królują takie marki jak Thalgo, czy Thal'ion znane w Polsce
Do zabiegów używa się alg i morskiej wody, która jest bogata w minerały i mikroelementy. W dobrych hotelach albo ośrodkach uzdrowiskowych słona woda znajduje się w basenach. Maski z alg czy rozluźniające prysznice z morskiej wody dopełniane są masażami ciepłymi olejami owocowymi (morela) oraz okładami z worków zawierających gałązki rozmarynu ( np. na problemy ze stawami).
na podstawie własnych doświadczeń
oraz materiałów źródłowych
Zenobia Ostasz
xenia@copyrights
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za dodanie komentarza.