Dzisiaj proszę państwa kochanego o Chochołowie będzie, a dokładniej to o Chochołowskich Termach. Powiem na wstępie i króciutko. MIODZIO TAM JEST!!! A więcej, i dlaczego tam miodzio jest? Myślę że po relacji z mojego wielokrotnego tam pobytu podobne wrażenia inni też mieć będą, zatem? .... Zatem zaczynajmy.
Obiekt elegancki a i chałupa wielka to jest. W stylu powiedzmy góralskim mocno rozbudowanym. Obiekt z masą basenów i innych tam wodnych wydumek dla homo sapiensów płci obojga i wieku zróżnicowanego. Dla udających się tam pierwszy raz, a mających ochotę tylko na saunowanie ważna wskazówka. Nie pakować się kochani do kas na najniższym poziomie, nie pakować, bo tam? Raz że narodu moc. Dwa, zamieszanie jak na odpuście, lub innej tam masowej zbiórce ludności. Trzy, „zamotania” można doznać tam konkretnego. Jak zatem inaczej i jak lepiej?... A proszę bardzo. Po lewej stronie od wejścia głównego mijamy sklepik z basenowym ekwipunkiem i zaraz za nim jest? …... Winda tam jest, i to nie byle jaka, a z żelaznymi drzwiami winda. Jak skąd wiem, jak? Sprawdzałem przecież, to i wiem że żelazne one są.
Dusimy takie ustrojstwo przy futrynie i ta szafa na sznurku zjeżdża do nas, a my się z tobołkami do środka pakujemy elegancko. W windzie guzik nr. 2 delikatnie dusimy i jedziemy do królestwa saun. Bać się nie ma czego. Winda wiadomo kursuje góra - dół, a nie w poprzek to i nie zabłądzimy a i motać się nie będziemy. Elegancko na drugie piętro człowieka zatarga nawet z całym saunowym majdanem. Za darmochę zatarga.
Na drugim piętrze przy wejściu jak zauważyłem, to tylko panienki urzędują. Panienki miłe i bardzo grzeczne. Pytają czy pierwszy raz osobnik do sauny śmiga, tłumaczą zasady, dają ręczniki, zegarek do szafki i maszerujemy sobie do przebieralni. Panie na lewo panowie na prawo, czy jakoś tam tak. Przebieralnia dla facetów elegancka, z szafeczkami, kibelek, prysznice, etc. No cacy jest i światowo. Kolorystycznie, tak po chłopsku jest. A w damskiej, jak jest? …..... Moja Pani znaka mi dała że nikogo nie ma, to i tam zajrzałem. Bez znaka od niej to bym tam nawet nie zajrzał. Bo za coś takiego można kilka słów brzydkich usłyszeć, czy nawet w „ryja” dostać od jakiej niewiasty? Nie ryzykowałem. Przebieralnia podobna jak u facetów, no? …. No może bardziej kolorowo tam jest.
Jakie kolory, jakie? Kolorowe kolory, jakie? Nie będę się wypowiadał co do kolorów, lepiej nie, dlaczego? Dla chłopa zielone to zielone i koniec i kropka. Zielone jak gil u nosa woźnicy, który to zimową porą furmanką na balety przyjechał, ale? ….U kobietek zielone to już takie oczywiste nie jest, o nie. Ja napiszę przykładowo że kolor zielony, a moja Pani zaraz powie że nie zielony, a powiedzmy? Akwamarynowy, limonkowy, oliwkowy, pistacjowy lub zieleń wiosenna. Takie czary!!! Tak jakby „psia mać” była i zieleń jesienna, czy zimowa? Chociaż cholera wie może i taka nawet jest?
Czasami tak dumam czy to aby nie Ewka akwarelami w raju się bawiła i te kolory tam wydumała? I to w czasie, gdy Adam drabiny szukał, aby jej te jabłka w raju zrywać. Jedźmy jednak dalej.
Po wyjściu z szatni w lewo i maszerujemy do miejsca tych dobroci cielesnych. Robimy wejście smoka, no i aż mi stawach kolanowych chrupnęło, gdy tam pierwszy raz zawitałem? No prawie „psia mać” kucnąłem z wrażenia i zachwytu. Stary człowiek to i chrupnęło, norma to przecież. Zawiasy w nogach patrząc na PESEL to te parę lat już mają.
Panienka za barem ponownie pyta, czy my aby osobniki „kumate” w saunarium, i w regułach jakie to w saunach panują. Kiwamy łepetynami na tak, i wesoło wyruszamy na obchód obiektu. Jak jakieś magiki z Orbisu, czy naród z wycieczki, załóżmy że lekko parafialnej.
Po lewej stronie od wyjścia pod okapem są prysznice których zbytnio nie widać, ale takowe też są. Są po to, bo i jest tam basen proszę ja kogo, a przed basenem to i dobrze sobie prysznic zrobić. Basen nie byle jaki, a żelazny basen. Łapy do wody wsadzam co by ją pomacać, i? W jednej jego części, tej mniejszej, woda jak w syfonie z lodówki, a w drugiej ciepełko to zacne jest. W tym basenie z wodą zimną można się przespacerować w tą i nazad. Co prawda z gardeł ludzkich wydobywają się podczas takiego maszerowania dźwięki niezwykle, a nawet ciekawe. Jak z jakiegoś horroru, ale to ze względu na temperaturę wody. Ponoć na cellulit czy jakieś tam inne skórne mankamenty dobre to jest. Przynajmniej kobietki tak mówią. Chociaż ten cały cellulit to ponoć najbardziej dostrzegają ich koleżanki niż własne chłopy, no ale? Kto tam za kobiecą urodą nadąży, czy załapie o czym one tam mówią? Enigmą wręcz dla facetów ten ich cały cellulit jest.
Co by nie mówić woda zimna jak cholera, i gdyby przed nocą poślubną jaki pan młody taką brytfankę z zimną wodą zaliczył, to? No męskością przed małżonką chwalić to by się zbytnio nie miał czym! Kurczy się bowiem wszystko u facetów wtedy okropnie, osobiście to sprawdziłem! Ciągnie lodem od dołu okropnie. Nie wiem jakie są odczucia łobuza gdy drugi wyrywa mu prostatę, ale? Niewątpliwie wrażenia podobne być muszą. Po seansie w saunie rzecz to jednak piękna jest. Potem z zimnego do basenu z ciepełkiem i? ….. No i Ameryka wtedy dla powłok cielesnych jest! Wspaniałe uczucie jakby setki igiełek w ciele delikatnie „dziabało” człowieka. Moja Pani twierdzi że to jakieś tam naczynia włosowate w człowieku tak reagują na zmianę temperatury. Może i tak (w medycynie to ona biegła jest), ale według mnie? Tak po chłopsku to wewnętrzny termostat się w człowieku elegancko zawiesił i „szajby” dostał. Niech tam jednak będą te jej naczynia włosowate, czy włosy na naczyniach, lub naczynia na włosach. Polemizował nie będę.
Ten drugi basen z ciepłą wodą, to nie za duży jest, ale? Nurka w nim zrobić można elegancko, lub w zanurzeniu peryskopowym z gracją się poruszać w tą i nazad. Ławeczki w nim są, co by sobie pourzędować jak jaki kapitan Nemo na wakacjach w górach. Basen na zewnątrz, ale woda w nim ciepła? Kotłowni czy palacza z łopatą nie widać. Sterty węgla też nie widać? Jak tą wodę grzeją cholera wie, jak? Obszedłem z każdej strony w ścianę stukałem, macałem, i? ….. No i nie wiem jak wodę grzeją.
Po prawej stronie od basenów jest taki żelazny kociołek. To termalne jakuzzi na kilka osób. Woda tam jakaś nie taka (nawet w zapachu), ale? Jak się dowiedziałem to z siarką ta woda jest, czyli? Lucyper łapy w tym maczać musiał, a może i cały tam siedział że tak tą siarką z tej wody zajeżdża.
Za tym jakuzzi chałupa taka do góralskiej podobna, czyli? Sauna sucha w góralskim domku. Drzwi otwieramy i teraz moja Pani? No aż „kucła” z zachwytu, chociaż jej w kolanach nic nie skrzypi to „kucła”. No ten kto tą saunę wydumał to miał na czym czapkę nosić, lub góralki kapelusz. No miał na czym proszę ja kogo. Wnętrze i oświetlenie powala wręcz na kolana. Coś pięknego, ale palucha do góry. i? No i w zarodku zdusiłem ewentualne zdanie, że moja Pani też taki domek chce mieć!
Zaraz za tymi basenami sauna fińska panoramiczna z widokiem na Tatry, w której to odbywają się seanse. Przeszklona na całości tak że widok na góry zapiera dech w piersiach. Duża sauna, półek cztery, a więc każdy sobie według upodobań temperaturowych miejsce znajdzie. Piece konkretne a i wydajne jak w kotłowni na Titanicu. Oczywiście ździebko nowocześniejsze, chyba na prąd, bo i kocmołuchów z łopatami jak na Titanicu to nigdzie tam nie widać.
Wchodząc ponownie do obiektu, za sauną po prawej i lewej prysznice, a za nimi ścieżka Kneippa (Kneipp to taki magik od zdrowotności był, co to wodą ludzi leczył), doktor znaczy taki! Po seansie po takich kamykach można pomaszerować raz w wodzie ciepłej raz w zimnej, a potem po schodkach do takiego korytarza wejść. Korytarza jakby wodą zalanego i powłoki cielesne elegancko schłodzić. Woda w tym w korytarzu też zimna jak cholera, bo i odgłosy ludzi tym korytarzem maszerujących godne sądu ostatecznego, czy nawet apokalipsy są! Chłodzi jednak po seansie człowieka na cacy.
Po za tym mamy tam jeszcze sauny: Jałowcowa, to taka co by sobie na luzik psychiatryczne wrzucić i o czymś miłym podumać. Sauna z wiatrakiem też zacna rzecz, też. Oczywiście obszedłem maszynerię grzewczą kilka razy i żadnego magika co tym wiatrakiem kręci nie znalazłem. Na prąd znaczy wiatrak. Sauna godna uwagi, i posiedzenia tam sobie w zadumie nawet artystycznej. Za nią kolejne natryski dla pań i panów oczywiście.
Tuż za nimi tzw łaźnia parowa i aromatyczna przedzielona komorą śnieżną. Co do parowej i aromatycznej to? Jest na Tip-top. Na bank to jakiś maszynista z parowozu i to z papierami tam gdzieś być musi, bo? … Bo para bucha jak z parowozu jakiego, a kolejarza w okolicy, nawet z lizakiem w łapach jak na peronie to nie widać.
Wróćmy jednak do wspomnianej komory śnieżnej? O to, to, to! To mnie rajcowało, i to mocno!!! Ciepło „psia mać” wszędzie, a tu igloo na wyposażeniu mają! No, no, no!!! Moja Pani jakaś? No powiem tak, ździebko wystraszona to była. Drzwi jak w rzeźni do chłodni. Klamka w drzwiach specjalistyczna, drzwi masywne, czyli za tymi drzwiami to i zimno być może. Skoro drzwi grube to i lodem może tam ciągnąc na konkretnie. Klamkę ciągnę. Drzwi otwieram, a tam? No jak w piwnicy u Eskimosa proszę ja kogo. Śniegu nawalone jak podczas zimy stulecia. Gdyby jeszcze tam jaki Eskimos z łopatą siedział, albo drzemał jaki mamut to i wcale bym się nie zdziwił!
Pod sufitem maszyneria wisi, zimno robi, no to i ciągnie tam lodem jak cholera. Moja Pani w strachu, co będzie jak się drzwi nie daj Bóg zatrzasną, ale? Na widok czerwonego guzika ( takiego alarmowego) dała się do środka zaprosić. Chociaż strach w oczach to u niej był. No dziwić się i nie ma czemu. Mało że człowiek goły, to jeszcze jakby zamarzł? Toż to przy wynoszeniu ekipa ratunkowa mogła by nieboszczyka w drzwiach złamać!
Powiem tak. Wejść tam warto, postać też warto. Aby nie na bosaka, bo ciągnie po podeszwach konkretnie! Rzecz jednak przyzwoita to jest.
Sauna infrared. No taka świecąca kolorami jak ten reaktor w Czarnobylu. Którego to wybuch jakiś czas temu podrzucił parę metrów do góry i zamieszania atomowego w świecie narobił. Sauna grzejąca jakimś niepojętym dla mnie wynalazkiem w ścianach i relaks w ciepełku czyniąca. Kobietki coś mocno zakręcone na punkcie tej sauny są. Na bank o urodę tam chodzi skoro ich tak to kręci.
Tuż za nią grota solna z leżaczkami, elegancko oświetlona, służąca do wyciszenia, czy nawet drzemki. Jak nazwa wskazuje soli tam sporo jest, a że to sól, to? No kto jak kto? … Ale ja jęzorem to sprawdzić musiałem, no i to jest sól! A skąd ta sól? Tego nie wiem, może z Wieliczki, Bochni lub Kłodawy, no czort wie? Słone to jednak jest. Co by jednak nie mówić to ładnych parę worów tej soli ktoś na te drugie piętro na garbie zatargać musiał!!! Chwała mu za to, a i szacun wielki!!!
Naprzeciw powiedzmy tej całej że tak powiem Wieliczki jest spore jakuzzi. To jakuzzi robi tam w Chochołowie w charakterze wypoczywalni. Jak na jakuzzi wielkie to jest. Ten co je wydumał to o wypoczynku w wodzie z bąbelkami pojęcie miał i jak się naukowo bańki nosem nawet pod wodą puszcza też wiedział. Kładzie się człowiek w tym jakuzzi, na takich półkach do góry kołami, a bąbelki zamieszanie eleganckie człowiekowi robią. Ba. mało tego. Co by dyńką w rytm bąbelków o brzeg tego basenu nie tłuc, to i pod głową ludziom miękko zrobili i głowa o miękkie oparta tam jest. Na pięterku ponadto znajduje się wypoczywalnia. Jak tam jest? Szczerze powiem nie wiem, nie byłem zafascynowany tym co jest w głównej części. Musi jednak być tam cacy skoro naród stamtąd zadowolony wychodzi.
Cała strefa saun otoczona jest wielkim tarasem z leżaczkami, i leżankami no cudeńko proszę państwa, cudeńko!!! Powłoki cielesne na działanie planety słońcem nazwanej wystawić można. A jak ktoś ma ochotę na kawusię, napoje czy nawet piweczko, to? To do wyboru i koloru. Nawet ciacha mają w barze. Kto przynosi te ciacha, kto je robi? Tego nie wiem, kucharza żadnego tam nie widziałem. Można także wyjść sobie z saunarium do restauracji i w konsumpcję jak ktoś głodny tam uderzyć. Za nazwijmy to barem znajduje się przejście do strefy basenowej, i tam?... No i tam most mają! Szklany most! Ładnych kilkanaście metrów nad basenami. Żeromski pisał o szklanych domach, a w Chochołowie szklany most sobie wymajstrowali. Wszyscy co na niego wchodzą zachowują się na początku, tak jakby? Na jakieś pole minowe weszli. Miny na twarzy powiedzmy że niezbyt mądre, koordynacja ruchów też nie za bardzo. I nie wiadomo dlaczego, ale tuż przy końcu jego pokonywania zachowują się tak? No tak jakby im ktoś z tyłu kopa chciał dać, takiego to przyśpieszenia na finiszu pokonywania tego mostu dostają. Taki powiedzmy że jest to most na Kwai, tyle że w wydaniu podhalańskim.
Kultura saunowania? Wszystko według prawideł, zasad, i dobrego obyczaju. Chciałoby się powiedzieć, no bo i jak inaczej tam ma być, no jak? Tzw przemytnicy gałganów raz dwa są uświadamiani. Kulturalnie, ale i stanowczo. A seanse saunowe, jakie są? Mój Boże czy to są seanse? Tam spotkacie moi drodzy nie tyle seanse, co wręcz spektakle. Prowizorki raczej tam nie oczekujmy. Ludzie robiący nam dobrze w saunie to ludzie z pasją i radością na twarzy, a wierzcie dane mi było zobaczyć całą ekipę prowadzących seanse Chochołowskich Term. Wymieńmy ich zatem: Marcin Smolarek, Maciek Piczura, Karolina Jarząbek, Agnieszka Pyka, Monika Zwijacz.
Podczas wielokrotnego naszego tam pobytu, widziałem w/w w różnych konfiguracjach. Maćka z Moniką, Maćka z Marcinem, Monikę z Marcinem, Maćka z Agnieszką, Marcina z Maćkiem, Karolinę z Agnieszką, itd. Po prostu rożne mieszanki osobowości i temperamentu w saunie. A co zasługuje na największą uwagę?
To że wszyscy wymienieni przeze mnie przecudnie się podczas seansu uzupełniają. Uśmiech na twarzy gracja, moc, siła, wspaniała choreografia i dobrana do seansu muzyka. Szooook. A najważniejsze to? Wielkie serducho jakie wkładają w swoja pracę. O ekipie z Chochołowa wkrótce napiszę.
Czy zatem warto do Chochołowa śmignąć? No moi drodzy też pytanie? Trzeba, a nie tylko warto. Musowo wręcz. Gdybym osobiście miał bliżej do tego miejsca to co weekend bym tam wpadał, aby dobroci saunowej sobie tam na maksa zapodać. Z ręką na serduchu polecić mogę to zacne miejsce.
Jerzy Portokalia
Copyright © 2017 Portokalia
Rekomendacja barwna jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńMiałem okazję wraz z małżonką uczestniczyć w nocce saunowej a zarazem był to nasz pierwszy pobyt w tym miejscu, więc dorzucę kilka swoich przemyśleń.
Czas nocki to 21:30 - 2:00. Godzina startu to czas rozpoczęcia wpuszczania gości, wpierw ci co korzystali z możliwości zakupu biletu online a następnie reszta z płatnościami na miejscu w kasie. Ludzi płci obojga i w wieku różnym przybyło multum ok. 150, więc podzielono nasz na opaski zółte i pomarańczowe. Saunowanie było raz w domku góralskim a raz w saunie widokowej.
Prowadzący saunamistrzowie rzeczywiście dawali z siebie maxa, bardzo widowiskowe spektakle z dużą siłą i werwą przedstawiane. Uwagi o poprawności saunowania były przekazywane stanowczo.
Sauny przeróżne, ładnie wykonane, w pobliżu prysznice (oddzielne dla pań i panów), beczka i ścieżka z zimną wodą. Na uwgę zasługują odpoczywalnie jedna duża otwarta a druga mniejsza z lejącą się po szybie wodą - to super dla ludzi mających problemy z szumami usznymi bo onie nie powinni przebywać w idealnej ciszy.
Przekąski podawane bardzo ładnie i estetycznie, smaczne i w ilościch sporych.
Ogólnie nocka była fajna ale tłoczna, niestety wiele osób zapominało, że trzeba po seansie najpierw zaliczyć prysznic i się schłodzić. Trzeba na takich spotkaniach więcej edukacji.
Wybraliśmy się również na drugi dzień (niedziela) zobacyzć jak to wszystko wygląda w dzień. I tutaj znowu zaskoczenie. Ludzi jesscze więcej niż na nocy saunowej. Dużo młodych osób przybywających ze stref basenowych (posiadających bilety open - po sezonie nie ma biletów godzinowych tylko całodzienne). Niestety te osoby wchodziły do saun chyba dla rozrywki lub popatrzeć na poprawnie saunujących. Owinięci ręcznikami po uszy, stopy na deskach, po chwili wychodzili i spacerowali po tarasie. Obsługa powinna takie osoby upominać i informować jak poprawnie się saunuje. Taki duży i bardzo ładny obiekt powinien dołożyć więcej starań aby społeczeństwo edukować i uczyć jak poprawnie zachowywać się w saunach.
Tak więc dwie wizyty i zupełnie inne wrażenia. Wydaje mi się ze coraz bliżej prawdy jest stwierdzenie, że "małe jest piękne".