Osobowości - Saunamistrzyni Dorota z Redy - W SAUNIE - Polski Portal Saunowy

News

POLSKI PORTAL SAUNOWY

Post Top Ad


Osobowości - Saunamistrzyni Dorota z Redy




O kobietce będzie tutaj mowa, która to bardzo dobrze wie, jak to w saunie uśmiech z radości na twarzach saunujących wywołać. Dorota Pogorzelska, o niej to bowiem. Kobietka to urody wielkiej, uśmiechu pięknego i szczerego. Jakiś czas temu pracowała w Sopocie mając tam liczne grono fanów, i na pewno wielbicieli? Tak też być może. Opinii o niej w środowisku krąży wiele, i bardzo dobrych. Jak się okazało są one w pełni zasłużone. 

Prawie dwa lata temu, dobre wiatry przywiały ją do nowo otwartego Aqua Parku w Lublinie. Czy to były tylko wiatry? Śmiem wątpić. Duchy dobre też w tym paluchy maczać musiały, skoro w Lublinie zagościła. Co prawda Dorota posiadała już swoją renomę, markę, była znana w środowisko, ale? Tutaj na głęboką wodę rzucona została i to konkretnie. Odpowiedzialni za ściągnięcie jej do Lublina, powierzeniu właśnie jej funkcji saunamistrza, to? To mieli czapkę na czym nosić, skoro ich wybór właśnie na nią padł. Wielki „szacun” dla ich decyzji z naszej strony, i jak mniemam innych saunowiczów. 

Mając na uwadze ten region naszego wesołego kraju, mentalności jego mieszkańców, pojęcia nagości jako pewnego rodzaju tabu, czy wręcz grzechu piekielnego, to? Zadanie jakie przed nią postawiono wydawało się wyczynem wręcz samobójczym. Z ręką na sercu przyznać się musimy, że? Nie wróżyliśmy jej powodzenia. Nie wierzyliśmy w to, że potrafi, że podoła, że się nie podda, aczkolwiek? Ekipa lubelskich sauno-maniaków z całym serduchem jej gorąco kibicowała i wspierała ją w tej wręcz krucjacie jak tylko mogła. 

Jak ciężką pracą jest tzw urobienie sobie będących w saunie to już najlepiej wiedzą ludzie z tej branży. Zawsze jestem pełen podziwu i wielkiego szacunku dla tych osób, które, dosłownie kopią się z przysłowiowym koniem na co dzień, aby wprowadzić, a potem utrzymać pewne saunowe standardy. Ja osobiście takich osobników opornych na wiedzę, chyba bym powystrzelał. A z braku broni palnej ewentualnie w jakim basenie potopił i to już po kilku godzinach takiej harówy. Może i nawet zabroniłbym tych kobuzów z tego basenu wyciągać ku przestrodze innych. 

Wśród części saunowiczów Dorotę określono kobietą kamikadze. Niewątpliwie zadanie jakie przed nią postawiono proste nie było, a wręcz szalone. Dlaczego kamikadze? Bo kamikadze to też taki szaleniec, co po naszemu z motyką na księżyc rusza, twarz przy tym ciesząc. Kamikadze to był taki magik z Japonii, też szalony. W czasie wojny światowej drugiej. Saki mu kieliszek wodzowie naleli (to taka gorzałka na ryżu pędzona jest), i on w imię cesarza kielicha sobie takiego strzelił. Bez popitki i bez zakąszania. Bonzai krzyknął i na konkretną "fazę" wtedy wchodził. Jak wypił i jak się nie skrzywił, to on już prawie bohaterem był. Do samolotu z materiałem wybuchowym wsiadał, czy też z bombą między nogami i gawrona złego naśladował po niebie latając. Zarówno ten kamikadze, jak i jego samolot to mocno rozrywkowy był. Tym samolotem miał ten gość tak w wojenny parostatek przykrochmalić, aby go na dno posłać. Co by nie mówić, sake ostro poniewierała im mózgi, skoro takie numery już po jednym kielichu robili. 

Oczywiście wodzowie tego straceńca, aby zapobiec sytuacji, że taki jegomość może wytrzeźwieć lub po rozum do głowy pójdzie, że nie warto życia tracić, to? Na wszelki wypadek tankowali im te samoloty w jakimś tam japońskim CPN-nie tylko tyle, aby dolecieć mógł on tylko w jedną stronę. Na powrót paliwa już nie było. Miał zatem do wyboru, albo jakiegoś tam pancernika lub lotniskowca wybuchem na kilka metrów do góry podrzucić i zatopić, albo w charakterze hamburgera dla rekina wystąpić. Gdyby nie daj Bóg się rozmyślił. 

Dorota godząc się na fuchę w Lubelskim Aqua Parku też takim kamikadze była. Nie wiem, nie pytałem, nie widziałem, czy? Dorota sake piła, bonzai krzyczała, lub samolotem latać umie. Tego to ja do dzisiaj nie wiem. O jej znajomości z Cesarzem Japonii też mi nic nie wiadomo. Po chłopsku mówiąc, na klatę Dorota to całe wyzwanie wzięła. Mało, że zadanie karkołomne, to jeszcze i w charakterze pedagoga saunowego wystąpić musiała. Bo bądź co bądź, ekipę saunową wyszkolić przecież należało. Kto inny miał to zrobić, prezydent Lublina czy wojewoda, jak oni? Takie pojęcie o tym mieli jak ja? O powiedzmy wpływie lotów czarterowych na upierzenie ptaków wędrownych. Powiedzmy, że bocianów. 
Saunarium jednak wystartowało i okazało się, że Dorota swoją osobowością, podejściem do ludzi, konsekwencją, raz dwa zaszczepiła prawidłowe zasady saunowania. Opornym na wiedzę i łamiącym reguły bardzo szybko te ich przemycone pod ręcznikiem gałgany, czy gacie w saunie uwierały.

Niewątpliwie fenomenem wychowawczym Doroty było to, że? Wystarczyło takie nazwijmy Dorotowe spojrzenie, aby delikwent, czy delikwentka zaczaiły, co jest z nim nie tak. Bez zbędnych słów, czy innych tam ceregieli. Zawsze jednak było to sygnalizowane z uśmiechem, pogodą ducha, i na luziku, bez zbędnej "napinki", czy szarpania nerwa. Ludziska z reguły to kumate są, tylko droga do zrozumienia dlaczego tak, a nie inaczej, no to bywa u nich różna. 

Seanse saunowe? U Doroty widać klasę i obycie z tym niełatwym rzemiosłem. Znająca dobrze swój fach i czująca się w tej pracy jak ryba w wodzie. Wiedząca co to sauna, i jak w saunie być powinno. Kobietka wielkiego serducha, szczerego uśmiechu, bardzo komunikatywna i serdeczna. Wystarczy jedna wizyta, aby się miało wrażenia, że zna się ją od zawsze. Seanse w zależności od oczekiwań. Delikatne, subtelne, pełne gracji, wręcz kobiece. Nie obce jednak dla niej są i takie, o mocach wręcz piekielnych. Do wyboru do koloru, co kto lubi. Bywa, że seans kończy taką nadliczbową polewką kamieni w wyniku to czego? Wskazówki zegarów biologicznych w orgazmach uczestników wskazują pole czerwone. Dorota potrafi tak temperaturę podnieść elegancko, że niektórym „kozakom” w ich mniemaniu (a tacy w saunach czasami bywają), termostaty pięknie się zawieszają, w wyniku, czego owi bohaterowie nie doceniający Doroty bardzo szybko z sauny zmykają. Jak widać pozory panowie czasami mylą. Bywa naprawdę ciepło. Wszystko jednak zawsze pod kontrolą. Osobiście w saunowych temperaturach trochę zaprawiony jestem to i siedzę dzielny jak bolszewik na Aurorze w pewną noc październikową. Siedzę twardo do końca, na najwyższej półce, ale na seansach u Doroty to nie powiem. Z pieca potrafi Ona wydusić wszystko, a nawet i jeszcze więcej. Z reguły po jej seansach aplauz w saunie jak na stadionie narodowym gdy nasi „piłko-kopacze” nie wiadomo jak, ale gola strzelą. 

Przez rok Dorota nam tu w Lublinie saunowy miód dla ciała i serducha robiła. Pozostała po niej ekipa ludzi, których nauczyła tego fachu, którzy potrafią to już dobrze robić. O nich, jak i obiekcie, to może innym razem. Po roku Dorota wróciła do swoich stron i została pierwszą po Bogu w nowo otwartym saunarium w Redzie. Za to jednak co zrobiła w Lublinie wielkie dzięki. I to nie tylko od lubelskich saunowiczów się należą. Dziwi mnie, że nie dali jej wodzowie Lublina jakiegoś klucza do miasta na dni kilka. Lub przynajmniej dożywotniego i bezpłatnego biletu na trolejbusy wszystkich linii w mieście. Trolejbusy to gwoli wyjaśnienia, takie autobusy, co to na prąd są i po mieście wesoło śmigają. W tą i nazad, a nawet tam i z powrotem. Należało by się jej jak bocianowi żaba.

Z tego, co czytam, słyszę, obserwuję Dorota w Redzie jest jak zwykle w swoim żywiole. Robi tam, to, co lubi. Co jak w przypadku innych zacnych ludzi z tej branży, jest jej pasją, powołaniem i czerpaniem własnej satysfakcji. Być dla ludzi i robić to dla nich. Jak już to dobrze to robić. Dając z siebie wszystko, co najlepsze, a co nie jest tak łatwe jak się komuś siedzącemu w saunie wydaje.
Reasumując. Jak kogoś na polskie wybrzeże „poniesie”, to? No ja rozumiem, rozumiem, jak to na morzem. Jakiegoś tam kaszalota, czy inną flądrę smażoną skonsumować to tam będąc trzeba. Nogę jedną czy drugą w Bałtyku zanurzyć, też musowo. Na dyńkę do wody skoczyć, parostatek obejrzeć, czy w piachu na plaży dołek sobie wygmerać, też rozumiem. Ale moi drodzy, co jak co? To do Redy musowo wpaść, gałgany w szatni na haczyku powiesić i do sauny gdzie Dorota rządzi śmigać.




Jerzy Portokalia. 
Copyright © 2017 Portokalia




4 komentarze:

  1. Świetnie mi się czyta o tych saunamistrzyniach.
    Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  2. ...Jedynie, co mogę dopisać to, że Dorota bardzo skutecznie edukuje nowicjuszy. Również w ten sposób, iż właściwie zarządziła organizacją Saunarium w trakcie jego uruchamiania. ..
    „Słowo wstępne”, czyli ważne pytanie, pada tuż przy kasach:
    "Czy był Pan już kiedyś u nas?".
    Odpowiedź negatywna skutkuje natychmiastową reakcją Pani z BOK:
    " Saunarium to strefa BEZTEKSTYLNA!!!!"
    która jednoznacznie wymusza albo respektowanie Regulaminu albo odwrót od wrót Strefy..
    W szatni Obiektu umieszczono odpowiednie tablice a dalej są saunamistrzowie, którzy nieobytym, łagodnie przypominają europejskie zasady saunowania...
    Czynią to w kółko, może do znudzenia dla niektórych, lecz z niezwykłym taktem, dzięki czemu w ciągu 3 miesięcy funkcjonowania obiektu, wychowali już niemałą grupę gości, którzy każdego dnia powiększają "redską społeczność Spa&Saunarium"= fanów tej formy wypoczynku...
    Walorem Doroty jest umiejętność dopasowania stylu pracy Zespołu do oczekiwań saunowiczów a może kreacja potrzeb tych ostatnich?!.
    „Grupa Doroty” to pasjonaci, którzy rozumieją, że „jadą na jednym wózku”, więc "dają z siebie wszystko".
    Dorota przyjmuje na uwagi, słucha interlokutora... Czyni, co należy, aby obiekt był przyjazny każdemu, a także uatrakcyjnia program, tym samym promuje swoje Imperium tak, aby gość chciał tu wrócić jak do siebie, zmęczony codziennością, do miejsca znanego i lubianego, w którym zregeneruje siły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawy feedback - nie znam Doroty , nie odwiedziłam Redy, przy takim poście aż chce się wpaść. Pozdrowienia.

      Usuń
  3. Sylwio, Saunamaniacy, dlaczego polecam Aqua Spa&Saunarium w Redzie,które moderuje Dorota? Odpowiedzi mam kilka. 1) Zespół świetnych Fachowców, którym Dorota wszczepiła swoją idee, jak ma wyglądać Świat Saun i saunowanie. 2)Saunamistrzowie- dobrani do roli, ciepli,uprzejmi,empatyczni i profesjonalni. Za każdym razem, gdy jestem w Redzie dostrzegam, że są coraz lepsi w tym, co robia.3) Dbałość o szczegóły, zarówno jeśli chodzi o wydarzenia, jak i wystrój Saunarium 4) Czystość obiektu. Pani Ania i jej zmienniczka (niestety imienia nie znam) starają się, jak mogą aby każdy czuł się tu bezpieczny. To też zasługa Doroty.5) Czystość obiektu nie tylko z racji, iż działa dopiero pół roku. Saunamistrzowie są bezkompromisowi w zwracaniu uwagi beanom saunowania, czy tym, którzy , saun korzystali dotąd wbrew ogólnie przyjętym zasadom.Czynia to jednak bardzo taktownie...To wszystko sprawia, że z pełną odpowiedzialnością mogę polecić Redę, jako na miejsce świetnego wypoczynku, w drodze na równe polinezyjskim czy wschodnio australijskim plaże, zlokalizowane na zachód od Karwi, w Bialogorze,Lubiatowo czy Sasinie... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za dodanie komentarza.