Sauna na kartach historii zapisana - część II. - W SAUNIE - Polski Portal Saunowy

News

POLSKI PORTAL SAUNOWY

Post Top Ad


Sauna na kartach historii zapisana - część II.



Mowa tutaj będzie o Grekach... Starożytnych zresztą Grekach co by ścisłej było. Greki jak to Greki wiadomo, nad morzem sobie mieszkają i na wyspach wielu zresztą też mieszkają. Greki proszę ja kogo to nie jakieś tam dziady byli jak teraz o nich w Unii Europejskiej się mówi, ale? Kozaki z nich konkretne były w starych czasach. Non stop za łby się z kimś brali i żelastwem po dyńkach ostro okładali. Bitne znaczy się skubańce!
Grecy to raczej za brudem ciała nie przepadali. Mało tego? Brud był u nich źle widziany, czyli na polski tłumacząc obciach to był konkretny. Zatem jakiś tam flejtuch to za bardzo podskakiwać nie mógł nawet na ulicy, nie mówiąc już u kogoś w gościach na imprezie, chociaż? No w samej chałupie to za czysto u nich nie było. Ponoć wina tego że odkurzaczy w sklepach nie było, może i tak?  Dociekał nie będę czy to, aby prawda.

Za wielkiego orędownika higieny uważano wielkiego medyka epoki antycznej jegomościa o nazwisku Hipokrates. Według niego częste kąpiele, parowe łaźnie nie tylko czyniły starożytnych ludźmi bardziej atrakcyjnymi, ale i zapewniały im zdrowie. Hipokratesa wszyscy znali to i raczej żaden brudas jemu nie podskoczył twierdzeniem, że? Co się wysuszy, to się wykruszy.

Taki Grek żyjący jeszcze przed Chrystusem, to? No to mył się przed każdą modlitwą. A że bogów mieli tam rożnych i do cholery to i mamrotał te swoje modlitwy, dosyć często. Bogi Greków to lubili skubańce często łapówy dostawać. To i taki Grek, aby mu ofiarę złożyć, to mimo że cały czas rozmodlony był, wydatki ponosił, to jeszcze i kąpiel często brać musiał. Samo mycie już nie wystarczało. Ofiary tym bogom składali na potęgę, no to i kąpali się non stop jak jakie tam foki, czy inne pingwiny, co by takiego boga nie wkurzyć.

W każdym bądź razie jeżeli o ciele Greków mówić, to czyste oni mocno byli. Po za tym w ich zwyczaju było, aby się umyć, wykąpać przed najkrótszą nawet podrożą. Tym bardziej jak taki Grek jeden z drugim w gości gdzieś maszerował, czy też śmigał na jakąś tam imprezę. Tałatajstwa higienicznego zatem nie było! Jak jaki do chałupy przyszedł w gości nie domyty, nawet z flaszką? To raz dwa na kopach z chałupy pogoniony został i nie było tłumaczenia że mu jakiś łobuz mydło buchnął, czy klucz do łazienki gościu gdzieś w kiblu zgubił. Na kopach i? ... A paszoł won brudasie jeden z naszej imprezy, kto wie może i flaszkę takiemu zabrali?!

Mieli Greki też takiego swojego tam Mickiewicza czy Sienkiewicza co to z rodziny Homerów był. Pisarza znaczy mieli poczytnego mocno. I ten Homer wysmarował takie dzieło o Odyseuszu. Takim to magiku jak by powiedzmy u nas, o? O Jurandzie ze Spychowa pisał.

  Napisał on bowiem, że? Wizyta w łaźni przemieniła strudzonego drogą wędrowca (znaczy się Odyseusza) to w prawdziwego króla. Magicznym sposobem w itackim domu łaziebnym znalazła się sama bogini Atena, która to pomogła Odyseuszowi w tych trudnych higienicznych zabiegach. I właśnie to dzięki jej staraniom Odyseusz odzyskał krzepkość i czar młodzieńczy. A kąpiel ponoć uczyniła go podobnym do bogów. Cały czas mi po łbie chodzą te trudne higieniczne zabiegi o których to pisał Homer, no cały czas! Z kim „psia mać” bym nie gadał o tym zagadnieniu to każdy mówi że ta Atena musiała Odyseuszowi lewatywę robić bo miał skubaniec obstrukcję. Bo tego akurat człowiek to sam sobie raczej nie zrobi! Nażarł się cholera wie czego Odyseusz to i bidy sobie narobił! To jednak mało istotne.

  Osobiście tak sobie dumam że ten cały Homer to Ameryki tym nie odkrył że ten Odyseusz na taka fazę po tych kąpielach wszedł, że? No że zdawało mu się iż czar młodzieńczy go dopadł. Co by nie mówić bogini Atena (a w telewizorni ją widziałem) to przecież niczego sobie kobietka była. Co prawda w zbroi chodziła w tą i nazad, a nawet tam i z powrotem. Po za tym tarczę miała, dzidę czy inną tam włócznię, ale? Jak ona temu Odyseuszowi lewatywę robiła, w tych kąpielach pomagała, plecy myła, to przecież z tej żelaznej garderoby wyskoczyć musiała w takiej łaźni, no nie ma bata, musiała! Proste jak budowa cepa! No to i ja się wcale nie dziwię że ten Odyseusz na takim odlocie po tych kąpielach był.
Kto wie może i gdzie w tej łazience nawet dokazywali łobuzy, podczas gdy ta jej zbroja wisiała sobie na jakim tam haczyku w sieni. Też bym nic nie miał przeciwko takiej pomocy, nic. Wykluczając jednak lewatywę!

Co, jak co? To Greki tę książkę Homera przeczytali, i stąd popularność starożytnych łaźni w Grecji. Jakże z nich nie korzystać, skoro sam Odyseusz wody nie unikał, a i może sobie jakieś „laski” w tej łaźni i pukał gdy nikt nie widział! No i jakże wtedy omijać łaźnie szerokim łukiem, gdy żyje się w świecie kanalizacji i terakotowych wanien?

Grecy sportowcami byli i to nie kto inny a oni olimpiadę wydumali. Na tych swoich igrzyskach, to po tym swoim stadionie gołe jak  ich Pan Bóg stworzył latali, zatem? Nie uchodziło aby jakieś tam brudasy oszczepem rzucały, czy jakim innym dyskiem powiedzmy.  Sportowiec nie sportowiec każdy Grek o higienę ciała dbał. Standardem zatem stało się antyczne mieszkanko z łazienką, w której obowiązkowo znajdowała się umywalka. Tzw dziadostwo czy biedniejsi, których nie stać na mieszkania z łazienką, korzystali z łaźni. Łaźnie budowano w każdej miejscowości. Bilet wstępu do domu łaziebnego był całkowicie bezpłatny, lub kosztował grosze. Tak, tak proszę państwa kochanego, grosze kosztował, grosze! I to w czasach gdy nie było, wodomierzy, kas fiskalnych, Sanepidów, Urzędów Skarbowych nawet VAT-u nie było i wszystko to funkcjonowało należycie.

Łaźnie nie służyły tylko do kąpieli. Były to miejsca spotkań, to tutaj kwitło życie towarzyskie. Czy w tych łaźniach saunamistrzowie byli, tego nie wiem, ale? Na pewno jakiś tam jeden z drugim, goły to i ręcznikiem nad głowami wywijał. Ponoć nawet i figlowano sobie tam z panienkami od czasu do czasu oczywiście. Po za tym grano w kości. Czy grano na kasę tego nie wiem, ale? Znając co nieco naturę ludzką to na bank niejeden nadziany Grek z torbami poszedł, lub jakiegoś tam rydwana przegrał i piechotą do chałupy goły i wesoły wracał. Oczywiście i plotkowano, politykowano, a może i nawet za łby się jakie posły brali z ówczesnego tam jakiego PIS-u czy załóżmy PO. Z racji tego że ówczesne domy łaziebne nierzadko zapewniały i usługi cateringowe to i imprezy tam wesołe być musiały, skoro zakąska była gwarantowana. Nie ma bata musiały być ostre imprezy! Oczywiście, wszystko za odpowiednią dopłatą. Za darmo to i w tamtych czasach tak jak i teraz można było tylko ewentualnie po tzw „ryju” nałapać.

Zdarzały się jednak i higieniczne wyjątki. Mieli Archimedesa, takiego greckiego filozofa, czyli? Takiego który to myśli kudłate ewentualnie zmotane na ludzki język tłumaczy. No i ten Archimedes mało tego że myśliciel, to jeszcze tak zwanej „korby” dostał na punkcie matematyki. Czyli? Inaczej mówiąc w rachunkowości problemów zaczął szukać. Kto do szkoły chodził to i dobrze wie, jak taka matematyka potrafi człowiekowi w mózgu namieszać. Archimedes nie wiedział i w fascynację tą dziedziną wiedzy mocno uderzył.  Tak go ta matematyka zamotała, że zapomniał nie tylko o bożym świecie, imprezach z kumplami, kobietkach, ale nawet i o kąpielach.

Nieprzyjemny zapach, jaki zaczęło wydzielać jego ciało, zmusiło kumpli filozofa do zaciągnięcia go na siłę do łaźni. Uczony nie uczony, ale? No właśnie jak z brudasem przy jednym stole siedzieć, no jak? Do wanienki łobuza wsadzili pachnideł naleli i dawaj go tam jakieś niewolniki starożytnymi mopami szorować. Co by mu jednak smutno nie było to „garnucha” mu poleli i impreza w łaźni na całego. Jako że toasty raz co raz wznosili, może i po swojemu sto lat śpiewali, to i Archimedes do toastu wstawać musiał. Mimo że trącony zdrowo już był to „zakumał” że jak wstaje to wody w wanience mniej? A jak siada to więcej? A do wanny się przecież nie odlewał, bo tego był pewien, mimo że ostro gorzałkę przyprawiał. Prostatę też miał zdrową! No i dzięki temu  będąc w tej kąpieli wynalazł prawo hydrostatyki. Przerażony tym odkryciem, w pośpiechu opuścił świątynię higieny, o przyodziewku i kumplach zapominając. Goły do chałupy poleciał, aby w jakimś tam zeszycie w kratkę to wszystko zanotować zanim wytrzeźwieje i zapomni.

Tak że łaźnie, sauny i inne tam dobroci proszę ja kogo, to? To nie tylko na ciało są dobre ale i na umysł również. W następnej części o Rzymianach będzie, też niezłe łobuzy z nich były!

Wiecej artykułów o historii saun i term na przestrzeni wieków oraz obyczajach z saunowaniem związanych, znajdziesz Drogi Czytelniku w dziale Historia [LINK]. do którego serdecznie zapraszam.

                                                         

Copyright © 2017 Jerzy Portokalia

Jerzy Portokalia



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za dodanie komentarza.