Tym razem zawitamy do obiektu nie tak dawno powstałego, czyli? Moi drodzy śmigniemy sobie do Term Głogowskich. Z reguły to? No aby o kimś napisać muszę być tam kilkakrotnie. Żeby jak to się mówi zdanie sobie o obiekcie konkretne wyrobić. Ze względu jednak na to że jeździmy do saunariów tzw ekipą lubelską, a nasi powiedzmy to delegaci już tam bywali. Inni znani nam saunowicze również, to i? To i my w ostatnią sobotę też tam byliśmy, zatem o miejscu z ręką na sercu mogę już co nieco napisać.
Jak nadmieniłem obiekt powstał niedawno czyli? Na początku bieżącego roku dokładniej to bodajże w lutym. Wodzami są tam Ania z Łukaszem. Powozem mechanicznym od zachodu jak i wschodu dojechać tam można duktem królewskim, czyli autostradą A-4. Jak na razie jeszcze częściowo za darmochę. Od A-4 zawijamy się na Głogów Małopolski i po chwilach kilku w Termach Głogów zameldować się możemy. Obiekt zlokalizowany przy wytwórni styropianu zatem niech nie zdziwi nas fakt że z pakamerki powita nas halabardnik (ochroniarz znaczy) pilnujący tego całego tam dobytku. Niby zbrojny pilnuje zakładu, ale? Ale i przy okazji oko bystre na nasze powozy, czy furmanki mechaniczne to on ma. Na spokojnie zatem nasze wozidełka na parkingu zostawić można. Pewność prawie mając że ich nikt nam nie buchnie, podczas gdy my dobroci cielesnych zażywać będziemy.
Pierwsze wrażenie? Tak było z tym wrażeniem na światowo. Jakby z angielska było. Było bowiem w moim wykonaniu, wow!!! Takie coś mi się z gardła wyrwało, chociaż w języku Szekspira to wow. Ja tam za bardzo gadatliwy w językach obcych nie jestem, no chyba że? Z jakim wyspiarzem bym imprezował, to wtedy żadnych problemów z komunikacją by nie było. Swego czasu imprezując z Mongołem po kilku flaszkach to potrafiłem już mu wytłumaczyć przyczyny bitwy pod Grunwaldem. I to proszę ja kogo wraz ze streszczeniem samej naparzanki jegomości w blaszanych garniturach i mieczach w łapach. Mongoł zakumał wszystko elegancko w naszej historii i niczym Witold (taki litewski watażka) łapy do góry podniósł i darł się aby zaraz na krzyżaków ruszać, a Ulricha von Jungingena łobuza to w jasyr jako parcha brać. Mało tego? Mongoł nawet wraz z nami Bogurodzicę jak nasze pod Grunwaldem elegancko już śpiewał. Dobrze że ze Zdzichem byłem (sąsiadem moim) bo Mongoł noża z kuchni wziął, koszulę na klacie rozerwał, i o trzeciej nad ranem już walczyć z krzyżakami chciał i to pod blokiem!!! Tak że to moje WOW!!! To jak najbardziej na miejscu było. W zasadzie to takich angielskich "wydumek" tam jest wiele.
Najpierw w oczy mi się rzucił wielki elegancko przystrzyżony trawnik, taki proszę ja kogo fikuśny jak u królowej Elki w Brytanii Wielkiej co to koło jej chałupy pałacem zwanej się znajduje. W trawniku sterczały jakieś chorągiewki. Z początku myślałem że to sapery (takie zbrojne od wybuchów) jakie rozrywkowe paskudztwo w ziemi znaleźli i zaznaczyli, co by? No ktoś na to nie wlazł i do góry z hukiem jak to niewypale bywa sobie nie podskoczył. W armii człowiek był, sapera widział chorągiewki też, z tym że te? Te wojenne chorągiewki ździebko mniejsze były, niż na tym trawniku. Ciekawość wielka to i na trawnik wlazłem, co prawda delikatnie kroki stawiałem aby się z tym zagadnieniem zapoznać. I proszę bardzo. To nie żadne miny, czy inne tam niewypały, a? … Pole golfowe tam mają!
Pole golfowe to nie służy do suszenia golfów na trawie, tylko do gry takiej gdzie to jeden z drugim jegomościem kijami w piłkę naparza, co by do dziury w ziemi trafić i twarz cieszyć jak to się mu uda. Dobrze urodzone, czyli kasiaste z nudów w Anglii tą rozrywkę wydumali i po takich trawnikach w tą i nazad z kijami jak nawiedzone chodzili. Pospólstwo czy inne tam dziadostwo, to ewentualnie kije za takim jegomościem nosić mogło, lub piłki w krzakach szukać. Obok tego pola golfowego namiot wielki stoi. Namiot rozmiarów poważnych i z początku dumałem, czy aby tam jakiego samolota nie trzymają, lub stada koni. No bo skoro trawnik tak ładnie wystrzyżony to i konie mogły trawę żreć, i co? A takiego wała.
Nie samolot, nie stado koni, a kort tenisowy się tam znajduje, czyli? No znowu z angielska sportem i kulturą powiało. Tenis sport dla kulturalnych ludzi bowiem jest. I tak jak kiedyś golf , tak i tenis dla ludzi urodzonych dobrze był. Co by nie mówić światowo coraz bardziej się zrobiło. Obok tego namiotu i pola golfowego lokal się znajduje, gdzie konsumpcję jak ktoś głodny zapodadzą, a i spragnionego napoją.
Kroki moje skierowałem jednak do budynku gdzie to wisi drukowanymi literami napisane Termy Głogowskie, wchodzę. Po prawej stronie niewielka lada za która wita nas jak w moim przypadku Ania. Po lewej duża sala z lustrami, leżaczkami, stołami na których zgromadzone ciekawostki że tak powiem kulinarne. Na ścianie ekran, na ekranie film zapodawany jest. Pod sufitem projektor, do filmu muza z głośników płynie, a biletera czy kinooperatora to nie widać proszę ja kogo? Taka technika!
Dostajemy klucz do szafki i jako tzw nowi zostajemy oprowadzeni po obiekcie. Z korytarza na prawo mamy szatnie męską, damską, sanitariaty, natryski wszystko według prawideł i zasad. Tobołki i gałgany do szatni i ruszamy na zwiedzanie tego królestwa Ani i Łukasza. Mój Boże a czego tam nie ma? Jako saunowicz taki z tych zdrowo stukniętych na punkcie saunowania mogę powiedzieć tylko ajajajaj!!! Cudeńko, no cudeńko! Wystrój kosmos! Spotkamy tam sauny parowe, wypoczywalnie, jakuzzi, studnię do schładzania, ścieżkę Kneippa, natryski, no w zasadzie wszystko co do szczęścia nam w takim obiekcie potrzeba. Nawet takie wyrko ciekawe jest co to masaż robi bez nadzoru masażysty. Aby jednak i po ludzku było to na masaż przez profesjonalistę w tym miejscu załapać się tez możemy. No i nie tylko masaż, a i inne tam czary z cielesnością i powłokami skórnym związane. Oświetlenie tego całego królestwa nie z tej ziemi. Ten co to zaprojektował jak i elektryk mieli na czym czapkę nosić nie ma to tamto, gust też mieli. Po prostu czuje się tam to COŚ!!!
Maszerując z powrotem trafimy na szklane drzwi którymi to wyjdziemy na powiedzmy, tyły saunarium, a tam? Trawniczek jak ten na polu golfowym, eleganckie krzewy drzewa, architektura ogrodowa i to nie byle jaka, a taka wkomponowana w zieleń ze smakiem i znawstwem tematu. Po prawej stronie Niby głaz w którym to schowany natrysk. Obok jakuzzi i dodatkowa beczka do schładzania. Na wprost od wyjścia ścieżka z kamyków którą to śmiga się do ruskiej bani mijając po drodze drewniany domek z ławami wyścielonymi słomą dla odpoczynku. Oczko wodne, mostek, ścieżką dojdziemy do miejsca gdzie przeprowadzane są seanse. W godzinach wieczornych cała ścieżka oświetlona płonącymi pochodniami tworzącymi wrażenie raju wieczorową porą. Wszystko jednak ze smakiem i bez zbędnych fajerwerków.
Co by nie mówić gdyby coś takiego w raju Adam z Ewką miał, to? Adam na drzewo po jabłko w tym raju by nie właził i na bank grzechu gatunek ludzki by nie miał, śmiertelnego zresztą grzechu, a tak? Nie mieli w tym raju gdzie dobroci zażywać, Adam jabłko z drzewa buchnął, to i stwórca ich na kopach z tego raju pognał i to gołych proszę ja kogo pognał!!! Cały obszar z racji zieleni i architektury ogrodowej tworzy wrażenie wręcz enklawy osłoniętej przed wzrokiem ciekawskich. Czystość dbanie o szczegóły i jeszcze raz czystość. Ruska Bania czyli, pomieszczenie gdzie obecnie odbywają się seanse? Wielkością nie poraża trochę ponad dwadzieścia osób to maksimum, tego co zdoła pomieścić. Daje jednak radę. W planach i to już niebawem (w zasadzie to tylko dotknąć, widząc zaangażowanie i postęp robót) budowa sauny na pięćdziesiąt osób. Obok przylegający do niej basen i miejsce do plażowania. No a wtedy proszę państwa kochanego to już obiekt najwyższej ligi będzie, chociaż i w obecnym stanie, to? No to czapka z głowy nawet i Włodzimierza Ilicza Lenina czapka z głowy. Nie ma to tamto.
Seanse saunowe. Z reguły co godzinkę przynajmniej tak bywa na nockach saunowych zwyczaj raczej obowiązujący w większości saun. Ekipa saunamistrzów? Oprócz Łukasza wodza obiektu seanse wykonują także Daniel, Ewa, Kasia, Dominik i Tomek, czyli? Ekipa liczna, płci obojga, a z tego co mi wiadomo to i Ania w poważną zadumę wpada nad tym czy? I Ona nie powinna spróbować. Według mnie? A widząc z jakim serduchem do tego co robi podchodzi, ja tam żadnych przeciwwskazań nie widzę, a nawet nie dostrzegam. Oczywiście ekipa sanamistrzów młoda stażem, nie oczekujmy zatem jakiś fajerwerków, szału w saunie, ale? Serducho do tego co robią wielkie u nich jest, i radość, aby nam saunowiczom dobrze zrobić w saunie równie wielka. Potrafią że tak powiem już przyzwoicie zamachać. Co by nie mówić czy pisać, tą pozytywną energią zjednali sobie już wielkie grono wielbicieli i fascynatów saunowania. Nie tylko okolicznych saunowiczów z Podkarpacia ale i tych z dalszych stron kraju. Ania z Łukaszem ludziska otwarci to i nie zdziwmy się spotykając u nich na gościnnych występach, znaczących i znanych w kraju saunamistrzów. To kolejna wielka rzecz i piękna sprawa. Jeżeli trafimy na nockę saunową, tematyczną to bądźmy pewni tego iż zarówno seanse jak i oprawa nocki wszystko nawiązywać będzie do tematu imprezy. Tu nie ma żadnego ze tak powiem „tałatajstwa” czy prowizorki. Dopieszczeni zostaniemy tam na maksa. To opinia zarówno moja jak i licznej rzeszy saunomaniaków których to, miałem przyjemność tam poznać i takich których dobrze znam z naszych po saunach wojaży.
Catering czyli po naszemu micha. Na nocce saunowej, to? Noooooo proszę państwa, co do tego zagadnienia, to? No jakby na moich chrzcinach taki wyszynk był, to? To ja bym teraz przynajmniej jakim królem był, ewentualnie prezydentem jakimś. Z czymś takim to ja jako ździebko podróżujący saunowicz rzadko się spotykam. Na ziemię udeptaną wyzwać jestem gotów każdego który głodny, lub spragniony tam był. Mój Boże, a czego tam do jadła nie ma? Ajajajaj!!! Co jest, co bywa nie powiem, bo ludziska w zazdrość wpadną jak może obecnie głodne. A i po co komu apetyt robić, no po co? Przyjdzie taki czytelnik do chałupy, lub do kuchni zajrzy a tam chleb ze szmalcem i ogóras kiszony, a ja tu o takich frykasach piszę!!! Problemy małżeńsko-kulinarne z tego być poważne mogą. Po za tym saunie to wiadomo? Człowiek pić musi i człowiek pić chce. No i w tym temacie czapka z głowy przed właścicielami. Płynów wszelakich do wyboru i koloru a i płyny zacne i smaczne. Ludziska nie latają tam jak kot z pęcherzem czy wielbłąd z garbem aby płynów sobie do organizmu zapodać. Są na widoku i do woli. Co do dni poza nocami saunowymi? Z tego co już mi wiadomo to i wtedy też jest z wyszynkiem nader przyzwoicie. Tam się na gościach po prostu nie oszczędza. Ludziska mają w założeniu Ani i Łukasza być zadowoleni i tacy są.
Dla przyjezdnych, a chcących sobie posaunować i nazajutrz odpocząć. Naładować baterię i wrzucić sobie na luzik są do dyspozycji trzy domki. Dwa dwuosobowe i jeden czteroosobowy. Cena wraz ze smacznym rano śniadankiem. Będziemy traktowani niewątpliwie tam lepiej jak u cioci na imieninach, bo wiadomo ciocia ciocią, ale czasami tak bywa że wujkowi, czyli? Mężowi cioci coś do łba strzelić koło północy może!
Reasumując: Termy Głogów to? Moi drodzy jak ktoś ma luzik w pracy, jakieś wolne z nadania naczalstwa, nie wie co zrobić z wolnym czasem, to wtedy? A tobołki kochani pakować i tam w ciemno pomykać można. Oczywiście wcześniej należałoby zadzwonić, zapytać, gdyż? Różnie z miejscami wolnymi już tam bywa. Obiekt raczej pusty to nie jest. Mimo że w branży od niedawna, to jednak znanym już jest i darzony sympatią. Zawitamy wtedy do wspaniałych ludzi Ani i Łukasza którzy bardzo dobrze wiedzą jak wyglądać powinno prawdziwe saunowanie. I jak nas tą dobrocią Głogowska podłechtać, abyśmy to kolejny raz do nich zawitali. To miejsce gdzie spotkamy wspaniałych Podkarpackich i nie tylko saunowiczów, wspaniałą atmosferę i wspaniałe saunowanie wg wszelakich prawideł i zasad. Gdzie spotka nas uśmiech i przyjazne grono fanów saunowania. No i czego „psia mać” chcieć od życia więcej w tym zalatanym świecie, no czego chcieć?
Jerzy Portokalia
Copyright © 2017 Portokalia
Jak to sie dramatycznie źle czyta. Pseudo-śmieszne, pseudo-artystyczne, pseudo-informacyjne.
OdpowiedzUsuń